Wybierając agencję do działań reklamowych klient zwraca uwagę na kilka elementów: cenę, portfolio, lokalizację i specjalistów. Później podpisuje umowę i zastanawia się czemu kampania nie działa. Poznajmy najlepsze wymówki 🙂
Czasem bywa tak, że wybieramy agencję, ufamy jej, poznajemy specjalistów, którzy będą zajmować się kampaniami i wierzymy, że efekty tych działań będą pozytywne. Co możemy usłyszeć jeśli takie nie będą?
Występuje sezonowość produktu/usługi i stąd spadki w sprzedaży.
Wytłumaczenie jest niby ok, ale nic nie znaczy. Sezonowość produktu oznacza, że są okresy kiedy dany przedmiot sprzedaje się dobrze, a później przestaje. Należy jednak wykazać, że dana zmiana jest cykliczna, czyli występuje np. co roku o tej samej porze. Aby to potwierdzić powinniśmy otrzymać przynajmniej dane z Google Analytics, które pokazuję, że taka sytuacja występuje lub z Senuto + porównanie do konkurencji. Bez tych podstawowych danych będzie to „mowa trawa”.
Nie prowadzą Państwo działań w innych kanałach. A to sprawia, że nie docierają Państwo do klientów będących np. na FB.
No i w sumie słusznie. Jeśli mamy reklamę w Google Ads i nie mamy jej nigdzie indziej to właściwie wyświetlamy reklamy tylko w sieci wyszukiwania i reklamowej. Należy jednak pamiętać, że naszych klientów może wcale nie być na FB albo Instagramie. Dla przykładu sprzedajemy wysokiej klasy trumny do przewozu zwłok samolotem. Taka usługa nie jest przeznaczona dla każdego nieboszczyka. Niespecjalnie nadaje się też do promocji w Social Media. Czy w tym wypadku słusznym będzie założenie strony na Instagramie i wyświetlanie tam reklam? Według mnie nie do końca. Aby podjąć działania w innych systemach agencja powinna pokazać, że nasi potencjalni klienci rzeczywiście tam są. Aby to pokazać powinniśmy otrzymać dane o występowaniu tematów związanych z naszą branżą z np. Buzzsumo – narzędzie umożliwia śledzenie danego tematu w Socila Media, w tym jego szerowania oraz sprawdzić jakie firmy wykorzystują dany temat w content marketingu. Jeśli ktoś nie jest wstanie nam pokazać, że dany temat jest popularny ani tego, że nasz produkt jest innowacyjny i temu nikt o nim nie mówi to sobie odpuśćmy.

Mają Państwo za mały budżet, aby działania przynosiły efekty.
To wytłumaczenie jest moim ulubionym :). Przed podpisaniem umowy powinniśmy zostać przez agencję zbrifowani. Oznacza to, że powinniśmy zostać wypytani o takie sprawy, jak:
- Konkurencja;
- Podejmowanie działania promocyjne;
- Planowane budżety reklamowe;
- Nasze oczekiwania;
- Problemy np. spadki sprzedaży w danej porze roku, przestarzałą stronę, brak działu IT w firmie itd.
Następnie agencja powinna zaangażować Media Planera, który oszacuje jaki budżet jest potrzebny, aby osiągnąć dane efekty. W estymacji przygotowanej prze takiego specjalistę otrzymamy zakładany budżet, kanały dotarcia do klientów, rodzaje kampanii, szacowana liczbę konwersji, koszt konwersji, wyświetlenia kliknięcia, średnie CPC. No i ok. Mamy to wszystko i decydujemy się na podjęcie działań. Za miesiąc dostajemy wyniki i okazuje się, że nic się nie zgadza. Wtedy agencja próbuje nas nakłonić do zwiększenia budżetu i często te zwiększenia są „na oko”.
Aby uznać, że dany budżet jest za mały powinniśmy dostać informacje o:
- Udziale w wyświetleniach i ich utracie ze względu na budżet oraz pozycję z Google Ads;
- Analizie aukcji – z której będziemy wiedzieli jakich mamy konkurentów, jaka jest średnia pozycja ich reklam, udział w wyświetleniach, pokrywające się aukcje, współczynnik wyższej pozycji, współczynnik wyświetleń na górze strony, wyższej pozycji oraz udział w wygranych aukcjach.
Źródło: Własne, 15.11.2018
Największym chamówą jaka widziałam było puszczenie reklam w trybie przyśpieszonym tak, aby budżet został wydany jak najszybciej i wmawianie klientowi, że jego reklamy nie wyświetlają się przez resztę dnia bo przeznaczył na kampanie za mało pieniędzy. W efekcie nie było danych o tym jak reklamy działają w późniejszych godzinach i czy wtedy nie ma konwersji.
Państwa konkurencja ma tańsze produkty, wydaje więcej na promocje itd.
Może tak być, ale to też można pokazać i należy to zrobić. Inaczej będzie to takie gadanie i nic z tego nie wynika. Tu pomocne będą trzy narzędzia. Pierwsze z nich to SimilarWeb, które służy do wykrywania oraz śledzenia konkurencji online. Narzędzie umożliwia pozyskanie podstawowych informacji o rankowaniu witryny, źródle ruchu, kraju z jakiego pochodzą odwiedzający, odesłaniach, udziale ruchu płatnego, konkurencji, subdomenach.
Dzięki niemu sprawdzimy, kto jest naszą konkurencją i jak na jej tle wygląda nasza strona.

Drugie narządzie to Semstorm, który umożliwia poza sprawdzeniem własnej strony analizę konkurencji oraz podejmowanych przez nią działań w wynikach płatnych i organicznych. Ponadto narzędzie pozwala na „podglądnięcie” na jakie frazy wyświetlają się reklamy w Google Ads.

Ostatnie to Ahrefs, który poza analizami SEO pozwala na sprawdzenie słów na jakie strona wyświetla się w płatnych wynikach wyszukiwania, szacuje CPC, podaje URL-e, do których strona kieruje oraz datę ostatniego wyświetlenia reklamy na dane słowo.

Możemy także „podglądać” naszą bezpośrednią konkurencję i sprawdzać ich linkowania, widoczność itd. Czyli prawie wszystko 🙂